Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Coraz ładniejszy „Węzeł Przyczółkowa"

19-08-2020 22:15 | Autor: Bogusław Lasocki
Jedną z czarodziejskich dat dla ursynowian był 20 sierpnia 2020 roku. To właśnie do tego dnia, według powtarzanych przez kilka lat zapowiedzi, miało być zrealizowane "zadanie A" czyli ursynowsko - wilanowski odcinek Południowej Obwodnicy Warszawy. Jednak patrząc na rozwijające się trudności i ich przyczyny generujące opóźnienia, w miarę upływu czasu termin wydawał się coraz bardziej nierealny. I to przypuszczenie się potwierdziło.

Problemy obiektywne, czasem subiektywne

Już podczas ubiegłorocznej jesiennej sesji rady dzielnicy burmistrz Robert Kempa stwierdził: "Budowa Południowej Obwodnicy jest opóźniona. Każdy, kto choć trochę zna się na procesie inwestycyjnym, doskonale wie, że termin sierpniowy w 2020 roku jest niemożliwy do utrzymania". Słowa te bardzo długo nie spotkały się z zaprzeczeniem ani z potwierdzeniem zarówno przez wykonawcę – firmę Astaldi, jak i przez inwestora – Główną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Wręcz preciwnie, w wyjaśnieniach oba podmioty bardzo długo powoływały się na aktualność pierwotnego terminu harmonogramowego. Niemniej, Astaldi rozpoczęła negocjacje w sprawie prolongaty terminów.

Z punktu widzenia Astaldi, powody opóźnień były całkowicie niezależne od firmy. Wielomiesięczne opóźnienie uzyskania zezwoleń na rozpoczęcie prac budowlanych, spowodowane niezadowoleniem mieszkańców z braku instalacji filtrów spalin z tunelu POW, kolejne opóźnienie związane z długim okresem nieopuszczenia przez kupców "Bazarku na Dołku", wreszcie kolejne wielomiesięczne opóźnienie rozpoczęcia prac połączeniowych istniejącej końcówki trasy S-2 z nowym odcinkiem – to wskazywane przez Astaldi główne przyczyny niedotrzymania terminów.

Argumenty wykonawcy inwestycji są rzeczywiście racjonalne, jednak z punktu widzenia obserwatora zewnętrznego nieco inaczej wygląda sytuacja, gdy spojrzymy na zaangażowanie robotników na placu. Było sporo takich okresów, gdy prace wyraźnie spowalniały i robotnicy gdzieś poznikali, a ich brak nie bardzo dał się wytłumaczyć niewidoczną z powierzchni pracą w tunelu podziemnym. Efekty mamy jak widać. O ile większość zachodniego odcinka zadania A – od al. KEN do węzła Puławska – jest już ponownie pokryta wierzchnią warstwą ziemi, to rejon skarpy od portalu wschodniego tunelu wymaga jeszcze bardzo dużo pracy. Jest to niewątpliwie bardzo trudny odcinek, jednak finał prac wydaje się odległy.

Jak poinformowała w końcu lipca Główna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – "Finalizowane są sprawy formalne związane z ustaleniem treści aneksu do umowy, dotyczącego terminu zakończenia inwestycji na odcinku ursynowskim. GDDKiA jest gotowa do podpisania aneksu i oczekuje na przekazanie przez Astaldi zgody na zawarcie aneksu, wydanej przez sąd włoski w związku z toczącym się w Astaldi postępowaniem restrukturyzacyjnym".

Niestety, faktów nie da się zmienić, zwłaszcza że realizacja pozostałych odcinków POW to jest zadań B i C, jest również opóźniona. W rejonie węzła Wał Miedzeszyński termin zakończenia robót został przesunięty na październik 2020 r. Powodem wydłużenia czasu były warunki geologiczne, których nie można było przewidzieć przed realizacją robót. Ponadto w analizie przedstawiono kolejne roszczenia wykonawcy, dotyczące kolejnych przedłużeń terminu. Wysunięty najbardziej na wschód wawerski odcinek POW ma zostać zakończony w grudniu 2020. Patrząc na postępującą elastyczność inwestora – GDDKiA – w zakresie negocjacyjnym, zresztą wynikającą zapewne z oczywistych faktów, a także tych sygnalizowanych przez Astaldi, zgłaszającą kolejne zmiany terminowe, trudno nie zgodzić się z poglądami wyższych sfer samorządowych Ursynowa, że POW nie pojedziemy nawet w 2021 roku.

Pięknieje węzeł Przyczółkowa

Są na trasie POW miejsca, które powodują bardziej optymistyczne spojrzenie na tę inwestycję. To niewątpliwie węzeł Przyczółkowa, finalizowany już obecnie, a właściwie oczekujący tylko na udostępnienie dla ruchu pozostałych dojazdowych odcinków Obwodnicy. Jest to już zadanie B budowy POW, realizowane przez konsorcjum tureckie Gϋlermak Ağır Sanayi İnşaat ve Taahhüt, A.Ş. Oddział w Polsce i PBDiM. W tym miejscu uciążliwości dla kierowców jadących do/z kierunku Konstancina i korki na wąskich tymczasowych objazdach już się skończyły. Imponująco wygląda wiadukt z czerwonymi obramowaniami, jakby lamówkami i ciemno-zielonymi filtrami dźwiękochłonnymi. Gdy się patrzy nad wiaduktem w dół, cały widoczny odcinek S-2 pokryty jest już nawierzchnią betonową, od widocznego na zachód połączenia z ulicą Ledóchowskiej aż do widocznego na wschodzie nowego Mostu Południowego. Odcinek ten od wylotu tunelu ursynowskiego aż poza węzeł Lubelska nazwany został Trasą Mostu Południowego, co nie zmienia faktu, że stanowi ciągle fragment POW. Węzeł ten posiada już wykończone zjazdy i wjazdy na S-2 w obu kierunkach. W przyszłości stanie się bardzo ważnym miejscem dla kierowców jadących z południa w kierunku Śródmieścia, umożliwiając dotarcie do Puławskiej w ciągu zaledwie kilku minut, zaś w kierunku Ochoty w ciągu kilkunastu minut. Obecnie z tego miejsca w godzinach szczytu dotarcie do zachodniej Warszawy trwa nawet 3 - 4 razy dłużej. Tuż za skrzyżowaniem wybudowano kanał umożliwiający przepływ na północ Rowu Natolińskiego do Jeziora Powsinkowskiego i kilkadziesiąt metrów dalej przejazd pod trasą, będący łącznikiem dróg lokalnych, rozdzielonych jezdniami S-2.

Teren na zachód od wiaduktu jest granicznym dla zadań B (konsorcjum tureckie) i A – realizowanych na terenie Wilanowa i Ursynowa przez Astaldi. Aż do wysokości ulicy Ledóchowskiej (po jej przedłużeniu) i nowo wybudowanej stacji benzynowej, trasa pokryta jest również nawierzchnią betonową. Wybudowano tam dwa bardzo ważne przejazdy pod trasą.

Pierwszy – około 300 metrów od Przyczółkowej to łącznik ulicy Wiedeńskiej w kierunku al. Rzeczypospolitej. Umożliwi on połączenie istniejących już kilku osiedli apartamentów wielorodzinnych, m. in. przy ul. Marcepanowej i Pałacowej oraz kolejnych osiedli, zaplanowanych tam do budowy w bliskim czasie. Dla obecnie kilku tysięcy osób, a wkrótce znacznie większej liczby, możliwy będzie bardzo wygodny przejazd w kierunku Śródmieścia poprzez al. Rzeczypospolitej – główną oś Miasteczka Wilanów. Docelowo ulica Wiedeńska stanie się ważną ulicą przelotową, prowadzącą aż do ulicy Korbońskiego (wybudowano już rondo!), a większość terenu obecnie wykorzystywanego rolniczo, zostanie zapewne wykorzystana dewelopersko. Plany zagospodarowania przestrzennego zawsze można skorygować, zwłaszcza gdy będzie za tym stać lobby celebrycko - decyzyjne z zasobami deweloperskimi w tle. W sumie jednak z jakiegoś powodu rondo to zaplanowano.

Drugi przejazd umożliwi połączenie przedłużonej w bliskich planach ulicy Ledóchowskiej poza ulicę Branickiego i dalej na południe. Co prawda, tuż poza S-2, po kilkudziesięciu metrach zaczyna się piękna krzaczasto - lesista łąka, będąca obrzeżami ścisłego rezerwatu przyrody Las Natoliński, ale znając perspektywiczne myślenie decydentów i deweloperów – jeśli już zrobili przejazd pod Obwodnicą – to na pewno nie bez powodu. Na kilkudziesięciometrowym zarysie jezdni, prowadzącym od przejazdu pod POW prosto w pole, z drona widać wybudowane studzienki, czyli zapewne fragment zbrojenia terenu. Również zbrojonego zapewnie nie bez powodu.

Ładnie już było

Jednak dalej na zachód od ulicy Ledóchowskiej rozpoczyna się już nasza ursynowska proza z Astaldi w tle. Widać jedynie zarysy zjazdów i rozjazdów bardzo skomplikowanego węzła Ursynów Wschód. Jest to jeden z najbardziej złożonych węzłów całej POW. Nie dość, że jest tam wylot tunelu ursynowskiego POW ze zjazdami i wjazdami, to są jeszcze łączniki z Miasteczkiem Wilanów i jeszcze połączenie ulicy Płaskowickiej z ulicą Branickiego z własnymi rozjazdami. Patrząc z dołu, widać tam zwały ziemi i wyłaniające się zza nich żelbetonowe konstrukcje wiaduktów. Patrząc z góry – widać jak mało w stosunku do planu finalnego zostało zrobione. Na dodatek, za część zadań odpowiada miasto. Należy do nich m. in. przedłużenie ulicy Branickiego w kierunku zachodnim poza stację benzynową, budowa skrzyżowania Branickiego i Ledóchowskiej, dalsza rozbudowa ul. Ledóchowskiej z całą niezbędną infrastrukturą.

Na razie jest tam smętnie. Co prawda w ciągu ostatnich miesięcy wybudowano zjazdy z żelbetonowych estakad z przedłużenia Płaskowickiej, połączenia nasypu ziemnego przyszłego zachodniego odcinka ul. Branickiego i w sumie złożone i skomplikowane prace odwodnieniowe, zbrojeniowe i inne niezbędne przygotowawcze. Jednak patrząc z góry, widać jak wiele jest jeszcze do wykonania. Na razie jednym z punktów centralnych są tam dwa wielkie wysypiska ziemi. Z jednego ziemia wykorzystywana jest do zasypywania zaizolowanych odcinków stropu nad tunelem wzdłuż Płaskowickiej, z drugiego – humus (tak mówią że humus, ale naprawdę to zwykła jałowa wierzchnia warstwa gleby, zdjęta wcześniej z miejsc nad planowanym wykopem tunelu) – do podsypywania z powrotem w miejsca, skąd został wcześniej pobrany.

Ruch niewielki, niewiele się dzieje. "I tak sobie coś robią, popracują, spokojniutko..." – jak powiedział mi dzisiaj jeden z pracowników nadzoru EGIS Inżynieria. Zdjęcia z drona nie były robione w niedzielę, ale w środku dnia roboczego. Na odcinku od Przyczółkowej do skarpy naliczyłem najwyżej kilkunastu robotników.

Wróć