Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Co wkrótce czeka podróżnych na dworcu Warszawa Gdańska

13-01-2016 21:17 | Autor: dr hab. Lech Królikowski
Niedawno pisałem na łamach Passy o tak zwanym „centralnym dworcu autobusowym” w Warszawie, czyli o koczowisku przed PKiN, skąd każdego dnia udają się w podróż tysiące ludzi. Brak tam jakiegokolwiek zadaszenia, ławek, WC itp. Z tego miejsca odjeżdżają m. in. firmowe autobusy LOT do międzynarodowego portu lotniczego „Modlin”, co, moim zdaniem, jest anypromocją naszej stolicy.

Okazuje się jednakowoż, że porównywalnie skandaliczne warunki oczekiwania szykuje nam PKP na „dworcu” Warszawa - Gdańska, który w latach 2018-2022 ma zastępować Dworzec Warszawa - Centralna. Od czasu, gdy 40 lat temu z łaskawości Edwarda Gierka wybudowany został częściowo podziemny Dworzec Warszawa - Centralna zapomnieliśmy o poprzednich warunkach oczekiwania. Pojawił się wówczas obiekt o standardzie o niebo wyższym od wszystkich pozostałych dworców kolejowych na terenie Polski. Wprawdzie strop w wielu miejscach przeciekał, a perony śmierdziały uryną, ale przynajmniej nie wiało, było ciepło i deszcz nie lał się na głowę. Na chronicznie spóźniające się pociągi czekać można było w całkiem przyzwoitych warunkach. Teraz okazuje się, że wyremontowany na EURO 2012 i obecnie po raz kolejny przebudowywany dworzec ma być niebawem wyłączony z eksploatacji, albowiem na lata 2018 - 2022 (dlaczego tak długo?) zaplanowano gigantyczną przebudowę linii średnicowej pomiędzy Warszawą Wschodnią i Warszawą Zachodnią. Wymieniane będą torowiska, ale także niektóre wiadukty. 

W tym okresie – ze zrozumiałych względów - wszystkie pociągi dalekobieżne omijać będą Warszawę Centralną. Dworcem, który na cztery lata ma zastąpić Centralny, będzie Gdański, który równocześnie będzie dworcem komunikacji podmiejskiej. Sam fakt wyprowadzenia dalekobieżnego ruchu kolejowego poza Śródmieście będzie uciążliwy dla bardzo wielu podróżnych, mimo że z dworcem sąsiaduje stacja metra. Dworzec Warszawa - Gdańska położony jest na peryferiach, chociaż formalnie znajduje się na granicy Śródmieścia i Żoliborza. Aby obsłużyć liczne pociągi, właśnie kończona jest budowa trzeciego peronu (od strony Żoliborza). Kolejarze zapewniają, że przed skierowaniem pociągów na Gdański poczekalnia i hala kasowa zostaną zastąpione nowym budynkiem zlokalizowanym w wielkim kompleksie (165 tys. m kw. biur), który ma powstać w miejscu dworca staraniem PKP i firmy „Ghelamco”. Wszystko to bardzo ładnie brzmi, ale…

Perony z metrem i halą kasową połączone są jednym niezbyt szerokim tunelem, który jest jednocześnie jedynym wyjściem z dworca. Mam obawy, czy podróżni, którzy obecnie tłoczą się w kilku tunelach Centralnego, pomieszczą się w jednym tunelu Gdańskiego. Z tunelu wchodzi się po zwykłych schodach na perony. Schody mają prawie po 40 stopni, czyli niemal tyle, ile jest z parteru na trzecie piętro. Są one dosyć strome i niezbyt szerokie. Na każdy peron z tunelu można wjechać także windą. Wyobrażam sobie tłumy z bagażami na schodach, bo trudno założyć, że setki podróżnych z dalekobieżnych pociągów będą  korzystać z owych pojedynczych wind. Potrzebne jest bezpośrednie wyjście z peronów na wiadukt nad torami PKP (na przedłużeniu ul. Mickiewicza), ale tego nie zaplanowano. Na peronach znajdują się niewielkie zadaszenia, co w naszych warunkach klimatycznych naraża podróżnych na przemoknięcie, nie wspominając o przemarznięciu zimą. Brak jest na peronach  infrastruktury niezbędnej podróżnym: ławek, sanitariatów, kiosków. Być może do 2018 r. ławki pojawią się, ale na pewno nie powstanie zadaszenie nad peronami, bez którego Gdański nie jest dworcem, lecz tylko „przystankiem w polu”.  

Uważam, iż opinia publiczna nie przyjęła jeszcze do wiadomości, że przez cztery lata trzeba będzie korzystać z Gdańskiego. Obecny stan zaawansowania prac, jak też plany zagospodarowania tego obiektu, nie gwarantują moim zdaniem nawet podstawowego standardu podróżowania. Apeluję do P.T. Czytelników, aby zwrócili na to uwagę i w miarę swoich możliwości starali się wywierać naciski na PKP, aby koleje zapewniły podróżnym na 4 lata „ludzkie” warunki na „dworcu” Warszawa Gdańska. To nasz wspólny interes i dotyczy nas wszystkich. Dworzec ten, a raczej przystanek, powstał przy tzw. kolei obwodowej, która w latach 70. XIX w. połączyła szerokotorowe koleje na wschodnim brzegu Wisły z normalnotorowymi kolejami na brzegu zachodnim. Był to przystanek głównie o charakterze technicznym, o bardzo niewielkim znaczeniu dla ruchu pasażerskiego. Jako peryferyjny pozostał do naszych dni.

Teraz – nagle – ma stać się na kilka lat głównym dworcem pasażerskim stolicy Rzeczypospolitej. Owszem, ze względu na konieczny remont magistrali zaistniała taka potrzeba, ale nie zwalnia ona PKP, samorządu Warszawy oraz władz państwowych od zapewnienia podróżnym przynajmniej znośnych warunków czekania na pociągi, szczególnie że kładziony jest wielki nacisk na powrót do komunikacji kolejowej. Jeżeli na „dworcu” Warszawa - Gdańska do 2018 r. nie zajdą wręcz fundamentalne zmiany, nie sądzę aby ktokolwiek zdecydował się na podróż z Gdańskiego po raz drugi. Po prostu szkoda zdrowia.

Foto: Przez 4 lata dworzec Gdański będzie pełnił rolę Centralnego. Obecny stan zaawansowania prac nie gwarantuje nawet podstawowego standardu podróżowania.

Wróć