Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Co w lesznowolskiej trawie piszczy?

09-06-2020 20:51 | Autor: Tadeusz Porębski
W ubiegłym roku wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast po raz pierwszy musieli przedstawić raport o stanie gminy za rok poprzedni. To novum w historii odrodzonego w 1989 r. polskiego samorządu.

Uchwalona w styczniu 2018 r. nowelizacja ustawy o samorządzie ma na celu zwiększenie udziału obywateli w procesie kontrolowania samorządowej władzy. I rzeczywiście, sporządzany co roku przez wójtów, burmistrzów i prezydentów miast raport o stanie gminy, to bardzo dobry sposób na włączenie mieszkańców w codzienne życie swoich „małych ojczyzn”. Debata nad tym dokumentem musi odbyć się najpóźniej 31 maja i kończy się głosowaniem radnych za udzieleniem votum zaufania dla organu wykonawczego danej jednostki samorządu terytorialnego. W tym roku ze względu na pandemię przedłużono termin przedłożenia raportu do końca sierpnia.

Mieszkańcy mają prawo w niej uczestniczyć, ale na zasadach określonych w ustawie. Mieszkaniec, który chciałby zabrać głos w debacie, powinien najpóźniej jeden dzień przed wyznaczonym terminem sesji złożyć do przewodniczącego rady gminy pisemne zgłoszenie poparte podpisami co najmniej 20 osób (w gminach do 20 tys.), bądź 50 (w gminach powyżej 20 tys.). Ustawodawca określił liczbę mieszkańców mogących zabrać głos w debacie na maksymalnie 15. Organ wykonawczy ma obowiązek umieszczenia pełnego raportu o stanie gminy na stronie BIP urzędu, by był dostępny dla każdego mieszkańca.

Postanowiliśmy przyjrzeć się raportowi o stanie graniczącej z Ursynowem gminy Lesznowola za rok 2019. Nie bez powodu. Wysoko oceniane przez nas m. in. za wyjątkowo dynamiczny rozwój władze tej wiejskiej gminy są bowiem ostatnio ostro krytykowane na internetowych forach przez grupkę osób niezadowolonych ze stylu zarządzania gminą i wieszczących rychłe jej bankructwo. Portale internetowe oraz produkujące się tam osoby nie są dla mediów papierowych krynicą wiarygodności, ponieważ w sieci rządzą emocje, hejt oraz frustracja, zaś wpisy merytoryczne można policzyć na palcach jednej ręki. Niemniej jednak zdarza się, że mieszkańcy będący blisko gminnej władzy widzą i sygnalizują nieprawidłowości. Nie można było zatem zlekceważyć sygnałów o konflikcie w Lesznowoli, ponieważ jednym z zadań dziennikarstwa jest nadzorowanie porządku publicznego. Komentowanie ważnych wydarzeń w tej gminie jest naszym obowiązkiem także dlatego, że kolportaż „Passy” na terenie Lesznowoli trwa od kilkunastu lat.

Od 1999 r. nasz tygodnik monitoruje działalność samorządów na terenie Warszawy płd., także samorządu spółdzielczego, bowiem ponadstutysięczny Ursynów nazywany jest często „Rzeczpospolitą Spółdzielczą”. Mieliśmy do czynienia z lawiną wzajemnych oskarżeń, które potwierdziły się może w 10 procentach. Większość z nich poszczególne ugrupowania i koterie używały jako oręż w walce o władzę – w gminach, dzielnicach, bądź spółdzielniach. Wielokrotnie usiłowano nas wykorzystać, przedstawiając „fakty”, które okazywały się wyssanymi z palca insynuacjami. Przez ponad dwie dekady działalności nabyliśmy na tyle doświadczenia, że dzisiaj bardziej wierzymy w liczby, niż najbardziej nawet sensacyjne i kwieciste internetowe donosy. Stąd weryfikując oskarżenia pod adresem władz Lesznowoli i osobiście wójt Marii Jolanty Batyckiej-Wąsik skupiliśmy się przede wszystkim na liczbach.

Czołowym krytykiem wójt Batyckiej-Wąsik jest pan Jacek Barcikowski, mieszkaniec Lesznowoli, prezes Stowarzyszenia Pełnoprawni Obywatele Kwiryta (ostatni wpis w KRS w 2015 r.). Obecnie prowadzi w Internecie Obywatelski Think Tank, który stał się głównym ostrzem krytyki. W lutym 2016 r. stowarzyszenie opublikowało raport dotyczący m. in. złej sytuacji finansowej Lesznowoli i wadliwego zarządzania gminnymi środkami. Wójt Batycka-Wąsik pozwała stowarzyszenie, zarzucając mu naruszenie dobrego imienia gminy. Raport miał zawierać nieprawdziwe informacje oraz zwykłe insynuacje i powodować niepokoje wśród mieszkańców, jak również godzić w wizerunek gminy w oczach inwestorów. Na początku 2018 r. zapadł wyrok w I instancji, który był korzystny dla gminy. Stowarzyszenie odwołało się do sądu apelacyjnego i wygrało sprawę prawomocnym wyrokiem w dniu 20.12.2019 r. Stał się on głównym atutem pana Jacka Barcikowskiego w walce z wójt Jolantą Batycką-Wąsik. Pisemne uzasadnienie do wyroku zamieścił w Internecie 1.06.2020 r.

Dwa uzasadnienia dwóch wyroków w tej samej sprawie są tak rażąco różne, że czytając ich treść, ma się wrażenie, iż oba sądy rozpatrywały dwa różne pozwy. Pan Barcikowski zamieścił w Internecie obszerne fragmenty uzasadnienia sądu apelacyjnego, korzystne dla siebie fragmenty zaznaczając boldem (tzw. wytłuszczenie tekstu). Pomija jednakowoż fragmenty, które świadczą na korzyść wójt Batyckiej-Wąsik i obalają m. in. jego zarzut o rzekomej niegospodarności gminy w trakcie budowy ultra nowoczesnego kompleksu, jakim jest Centrum Edukacji i Sportu w Mysiadle, nazywanego szkołą XXI wieku. Tu cytat z uzasadnienia wyroku: „W chwili obecnej Centrum funkcjonuje, ukończono I etap inwestycji, a budynek stanowi jeden z najbardziej nowoczesnych tego typu na terenie Mazowsza”. Żadna z dwóch instancji sądowych nie dopatrzyła się niegospodarności podczas realizacji tej ogromnej oświatowej inwestycji, więc zarzut pana Barcikowskiego okazał się dęty. Podobnych przykładów jest więcej.

Wybiórcze podejście do zagadnienia znacznie obniża wiarygodność rewelacji Obywatelskiego Think Tanku. Tym bardziej, że pan Barcikowski nie informuje czytelników o skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego, którą przygotowują gminni prawnicy. A jest to kwestia bardzo istotna, bo może się wkrótce okazać, że radość z wygrania sprawy była przedwczesna. Ważnym argumentem pana Barcikowskiego w walce z urzędem gminy jest także rzekomo gigantyczne zadłużenie Lesznowoli. Dla kogoś, kto nie zna realiów gospodarki finansami w polskim samorządzie, zadłużenie na koniec 2019 r. w wysokości około 129 mln zł faktycznie może niepokoić. Jeśli jednak ten ktoś weźmie pod uwagę fakt, że zadłużenie stanowi tylko 3,52 proc. tzw. wskaźnika ostrożnościowego, którego wysokość ustawodawca określił na 7,75 proc., niepokój powinien ustąpić.

O tych niuansach, jakże ważnych w kontekście wysuwanych zarzutów, Obywatelski Think Tank nie donosi. Nie informuje również o kolejnym istotnym elemencie dotyczącym zadłużenia, a mianowicie, że jego spłata jest rozłożona do roku… 2034 w ratach od 8 do 15 milionów rocznie. To dla gminy dysponującej prawie ćwierćmiliardowym budżetem, który rokrocznie wzrasta, nie są duże pieniądze. I jeszcze jeden element niepodnoszony przez organ pana Barcikowskiego: gmina Lesznowola korzysta z dodatkowych instrumentów finansowych, jak na przykład z częściowo umarzalnej preferencyjnej pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska oraz nisko oprocentowanych obligacji. Z raportu Serwisu Samorządowego PAP za rok 2018 wynika, że zadłużenie na głowę mieszkańca plasuje Lesznowolę w środku sporządzonej statystyki (2986 zł), tuż za Warszawą (2923 zł). Najmniej zadłużony jest mieszkaniec Obornik Śląskich (1823 zł), najwięcej obywatel Ostrowic (18.602 zł).

Pan Barcikowski dworuje sobie z raportu o stanie gminy Lesznowola za rok 2019, pisząc m. in., że jego treść kojarzy mu się z treścią ballady o „Titanicu”, jak również jest dalszym ciągiem uprawianej przez samorząd gminy propagandy sukcesu. Ballada o „Titanicu” nie jest niestety znana w redakcji „Passy”, natomiast co do uprawianej przez samorząd gminy Lesznowola propagandy, to wydając dziennikarski osąd o rzeczywistym stanie tej gminy, wolimy patrzeć na konkretne dane zawarte w raporcie, niż opierać się na niepopartym dowodami bredzeniu o rzekomym bankructwie jednego z najzamożniejszych samorządów wiejskich w skali kraju. Tym bardziej że lata mijają, a przepowiednia pana Barcikowskiego się nie sprawdza. Lesznowola ani myśli bankrutować, a wręcz przeciwnie, z roku na rok zwiększa dochody, windując je w roku minionym do astronomicznej – jak na gminę wiejską – wysokości ponad 247 mln złotych.

Na stronie Obywatelskiego Think Tanku znajduje się zakładka o znamiennej nazwie „Demokracja oddolna”. Wybitny demokrata i strażnik praworządności w gminie Lesznowola, jakim bez wątpienia jest pan Jacek Barcikowski, powinien wiedzieć, że jednym z fundamentów demokracji jest tak zwane domniemanie niewinności. Jest to zasada, według której każda osoba mająca postawione zarzuty jest niewinna, dopóki wina nie zostanie jej udowodniona prawomocnym wyrokiem sądu. Zasadę tę przyjmuje się za oczywistą dla współczesnych państw prawa. Jest faktem, że latem 2019 r. na skutek serii donosów CBA dokonało spektakularnego zatrzymania wójt Marii Jolanty Batyckiej-Wąsik, a prokuratura usiłowała wtrącić ją na trzy miesiące do tymczasowego aresztu. Kiedy sąd nie zgodził się z wnioskiem prokuratury o zastosowanie aresztu, w tym samym dniu, ten sam prokurator wydał nowe postanowienie, tym razem o zawieszeniu wójt Batyckiej-Wąsik w wykonywaniu czynności służbowych. Po złożeniu zażalenia na to postanowienie – kolejny sąd wydał kolejny korzystny wyrok dla wójt Lesznowoli, przywracając ją do dalszego wykonywania czynności służbowych. O tym Obywatelski Think Tank również zapomniał wspomnieć.

Nie wspomina także, iż w obronie wójt Lesznowoli wystąpiło prawie 7 tysięcy osób, z kardynałem Kazimierzem Nyczem na czele, jak również o tym, że Batycka-Wąsik w kolejnych wyborach uzyskuje poparcie rzędu 70-80 proc., a partie wolą nie wystawiać w tej gminie własnych kandydatów ze względu na duże prawdopodobieństwo politycznej kompromitacji. Może dlatego wiele osób podejrzewa, że atak CBA na wójt Lesznowoli miał podłoże stricte polityczne, chodziło o wprowadzenie do bogatej gminy komisarza i przejęcie władzy. W dzisiejszych, niespokojnych czasach takiej opcji nie można wykluczyć. Jest faktem, że różne sądy dwóch instancji odrzuciły wnioski prokuratury, nie zezwoliły na zastosowanie aresztu tymczasowego wobec Jolanty Batyckiej-Wąsik i nie zgodziły się na odsunięcie jej od zarządzania gminą. Ciągłe więc przypominanie w publikacjach tego incydentu, jak również ustawiczne używanie przez pana Barcikowskiego wobec wójt Batyckiej-Wąsik słowa „podejrzana” można odbierać jako szczucie nazywane dzisiaj hejtem.

W życiu doczesnym nie ma cudów. Blisko ćwierćmiliardowe dochody gminy Lesznowola i bardzo wysoka pozycja w statystykach prowadzonych przez poważne podmioty, m. in. prestiżowy miesięcznik „Forbes”, nie wzięły się znikąd. Nie są wynikiem korzystnego zrządzenia losu, manny z nieba, czy szczęścia. Szczęście w gospodarce nie mieszka. Bogactwo niewielkiej podwarszawskiej gminy nieposiadającej drogocennych kopalin, jak np. leżący na węglu brunatnym Kleszczów, najbogatsza gmina wiejska w Polsce, to wyłącznie efekt sprawnego, wizjonerskiego zarządzania i wieloletniej ciężkiej pracy radnych kolejnych kadencji oraz urzędników gminnej administracji. Wiedzą o tym „starzy” mieszkańcy gminy, którzy dobrze pamiętają Lesznowolę sprzed dwóch dekad. Powinni przyjąć to do wiadomości także nowi, których ciągle przybywa. Sądząc po stylu i treści wypowiedzi zamieszczanych w sieci, zdecydowana większość nowych mieszkańców gminy to dosyć wysoka intelektualnie półka. Prymitywnych agresorów i miłośników hejtu można policzyć na palcach jednej ręki. To dobrze rokuje dla przyszłości Lesznowoli.

Wróćmy do liczb zawartych w raporcie o stanie gminy Lesznowola. Nie ma możliwości, by nie odpowiadały one stanowi faktycznemu, bądź zostały zmanipulowane. To dokument urzędowy i dokonanie w nim jakichkolwiek manipulacji, nie mówiąc o fałszerstwie, grozi surowymi konsekwencjami prawnymi. Dochody gminy Lesznowola wyniosły w ubiegłym roku 247.429.719 zł i były wyższe niż w roku 2018 o ponad 38 mln. W porównaniu z Lesznowolą sąsiedni Tarczyn z podobną liczbą mieszkańców to – z całym szacunkiem dla gminy Tarczyn – ubogi krewny wykazujący dochody w wysokości 58 mln, czyli ponad cztery razy mniej. Budżet wiejskiej Lesznowoli był większy od kilku dzielnic stolicy państwa – Rembertowa (120 mln), Wesołej (123 mln) oraz Włoch (225 mln). Dochody w przeliczeniu na 1 mieszkańca (per capita) Lesznowoli w roku 2019 to kwota 10.515, 53 zł, co oznacza, że gmina ta zalicza się do elitarnego grona najbogatszych polskich samorządów.

W raporcie Regionalnej Izby Obrachunkowej z roku 2017 Lesznowola znalazła się na bardzo wysokiej 29. pozycji z 6.779,97 zł per capita. Łącznie zbadano wówczas dochód per capita w 2478 polskich gminach. Po trzech latach Lesznowola notuje wzrost aż o prawie 4 tys. zł. Główny Urząd Statystyczny, któremu trudno odmówić wiarygodności, podaje, że w większości przypadków (60 proc.) dochody per capita zamykają się w przedziale 3000 - 4000 zł, w jednej trzeciej gmin to od 4000 zł do 5000 zł, a w 129 najbardziej zamożnych samorządach powyżej 5000 zł. Bardzo wysoki dochód per capita wynika z faktu, że na terenie Lesznowoli działalność gospodarczą prowadzi około 5 tysięcy podmiotów prawa handlowego. Łącznie prowadzi tam biznes ponad 8 tysięcy przedsiębiorców. To rekord w Polsce. Nasuwa się pytanie, skąd bierze się tak ogromne zainteresowanie inwestorów gminą, która zdaniem pana Jacka Barcikowskiego i kilkorga osób z jego otoczenia jest fatalnie zarządzana? Rozwiązania tej biznesowo-socjologicznej zagadki powinien podjąć się osobiście pan Jacek Barcikowski. Bo skoro jego zdaniem w Lesznowoli jest aż tak źle, to czemu liczby pokazują, że jest aż tak dobrze?

W ocenie dziennikarza „Passy”, od ponad dwóch dekad bacznego obserwatora samorządów funkcjonujących na południowych rubieżach stolicy, wysuwane przez Obywatelski Think Tank oskarżenia władz gminy Lesznowola o niegospodarność nie są poparte dowodami. Liczby zadają kłam roztaczanym przez niego apokaliptycznym wizjom o grożącym gminie bankructwie. I faktycznie mogą godzić w wizerunek gminy, wywoływać niepokoje społeczne oraz dezorientować mieszkańców, szczególnie tych, którzy stosunkowo niedawno zdecydowali się zamieszkać w Lesznowoli. Tej grupie społecznej zalecamy dużą ostrożność, ponieważ „internety” nie zawsze są wiarygodne i potrafią wybornie manipulować. W odróżnieniu od dziennikarzy gazet, czy stacji telewizyjnych, którzy muszą przestrzegać zapisów ustawy Prawo Prasowe i pod groźbą postępowania sądowego dochować szczególnej staranności podczas tworzenia publikacji, twórcy internetowej rzeczywistości nie kierują się żadnymi normami prawa. Mogą bezkarnie plotkować, oskarżać, obrażać i obrzucać błotem. Dlatego nie wolno wierzyć im bezgranicznie.

Zabiegam u wójt Jolanty Batyckiej-Wąsik o udzielenie „Passie” wywiadu, ale wirus Corona przesuwa termin w czasie. Chcę rozmawiać o sprawach trudnych, bez pudrowania rzeczywistości. Szacunek do wójt Lesznowoli za przeprowadzenie gminy z wiejskiej siermięgi do (wielko) miejskości i poziomu zamożności niedostępnego dla innych jednostek administracyjnych o podobnym statusie, nie zwalnia mnie z obowiązku zadawania szefowej lesznowolskiego samorządu niewygodnych pytań, o ile sytuacja w gminie tego wymaga. Poza tym uzyskałem kilka ciekawych informacji o osobach stojących ponoć w cieniu Obywatelskiego Think Tanku. Informacje wymagają dziennikarskiej weryfikacji, rozmów z kilkoma źródłami, dlatego ciąg dalszy nastąpi z niewielkim opóźnieniem.

Wróć