Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Co Chińczycy ukrywają za Wielkim Murem?

22-04-2020 21:37 | Autor: Tadeusz Porębski
Coraz częściej zastanawiamy się, dlaczego w krajach Europy zachodniej wirus Covid-19 rozprzestrzenia się błyskawicznie, uśmiercając po kilkaset osób na dobę, a w naszym regionie epidemia przebiega dużo łagodniej. Czyżby w tej części kontynentu populacja była silniejsza? A może jest inny powód?

Wirus to drobnoustrój zbudowany z kwasu nukleinowego otoczony białkową otoczką zwaną kapsydem. Może ona przybierać różne kształty, dlatego mamy wirusy pałeczkowate, kuliste lub spiralne. Wirus nie potrafi samodzielnie funkcjonować ani się rozmnażać, dlatego musi znaleźć sobie komórkę - gospodarza, która posłuży mu do produkcji tak zwanych wirionów. Najczęściej wnika w błonę śluzową gardła, nosa lub oka. Dzięki temu, że replikuje się bezpośrednio w komórce ma szansę przetrwać. Wirus to drobnoustrój bardzo delikatny, chroni go jedynie cienka zewnętrzna warstwa tłuszczu. Dlatego najlepszymi środkami zaradczymi są gorąca woda w połączeniu z mydłem lub detergentem, ponieważ usuwają one tłuszcz. Należy je wcierać w dłonie przez minimum 30 sekund, by wygenerować jak najwięcej piany. Po rozpuszczeniu warstwy tłuszczowej cząsteczka białka sama się rozprasza i rozpada.

Ośrodki badawcze na kilku kontynentach badają funkcjonowanie koronawirusa w różnych środowiskach. Australijscy naukowcy zauważyli, że stosowana od dziesięcioleci szczepionka przeciwko gruźlicy (BCG) może zapobiegać zakażeniom Covid-19, bądź osłabiać jego działanie. Statystyki wykazały, że w krajach, w których BCG jest obowiązkowa, tempo przyrostu zakażeń koronawirusem jest znacznie mniejsze niż w państwach nie egzekwujących od obywateli tego obowiązku. W Polsce szczepienia BCG są obowiązkowe od 1955 r. Oczywiście nie oznacza to, że popularna szczepionka daje nam realną ochronę przed infekcją Covid-19, ale musimy mieć na uwadze, że statystyki nie kłamią.

Ważna szczepionka BCG

Jakub Sieczko, lekarz w trakcie specjalizacji w anestezjologii i intensywnej terapii, także zauważył korelację między tempem rozprzestrzeniania się Covid-19 a zaszczepieniem populacji na gruźlicę przy użyciu szczepionki BCG. Oto ciekawy wywód zamieszczony na Facebooku: „Są badania mówiące, że BCG nie tylko przeciwdziała bakterii wywołującej gruźlicę, ale wywołuje zjawisko nazywane "wytrenowaną odpornością" (ang. trained immunity). Mówiąc wprost - podanie tej szczepionki powoduje nasilenie odpowiedzi odpornościowej również przeciwko innym patogenom niż prątek gruźlicy (wersja rozszerzona dla medyków - zwiększa się produkcja INTERFERONU gamma przez limfocyty CD4+, a także m.in. interleukiny 1B). W 2000 roku przeprowadzono badanie, które wykazało, że dzieci zaszczepione na gruźlicę w Gwinei-Bissau miały o 50 proc. mniejszą ogólną śmiertelność. Od lat BCG stosuje się również w leczeniu raka pęcherza moczowego, jest też częściowo skuteczna w zapobieganiu trądowi."

Odporność organizmu, czyli moc układu immunologicznego człowieka, to jedna sprawa. Dzisiaj decyduje o życiu lub śmierci. Zupełnie odrębną kwestią jest poszukiwanie przez uczonych leku i szczepionki przeciwko Covid-19 oraz udział w tym przedsięwzięciu różnych państw. Do wynalezienia leku jest dużo bliżej, badania nad szczepionką trwają bowiem całymi latami. Termin „Interferon”, o którym wspomina na Facebooku dr Sieczko, coraz częściej pojawia się podczas trwania pandemii. Interferony (IFNs) to ogólna nazwa grupy białek wytwarzanych i uwalnianych przez komórki ciała, jako odpowiedź na obecność wewnątrz organizmu patogenów (np. wirusów, bakterii, pasożytów, czy komórek nowotworowych). Interferony zapewniają komunikację pomiędzy komórkami ciała, pomagając organizmowi w zwalczeniu patogenów, poprzez uruchomienie mechanizmów obronnych systemu immunologicznego.

Pogląd doktora Sieczki potwierdzają naukowcy kubańscy. Funkcjonowanie CIGB (Centro de Ingenieria Genetica y Biotecnologia) mieszczącego się na zachód od Hawany - stolicy Kuby, wspierają Pan American Health Organization oraz Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Przez ponad cztery dekady Centrum opracowało wiele szczepionek pomocnych w skutecznym leczeniu wirusowych chorób tropikalnych i podzwrotnikowych nękającym ten region świata. Szczepionki uzyskano poprzez klonowanie białek powierzchniowych wirusów, pasożytów lub bakterii. CIGB zaangażowane jest również w opracowywanie przeciwciał monoklonalnych i poliklonalnych oraz sond DNA do wykrywania i diagnozowania chorób, takich jak zapalenie wątroby typu B i C, półpasiec, czy HIV/AIDS.

Przodująca Kuba

Prowadząc badania naukowcy CIGB korzystają z najnowszych technologii, na zakup których rząd Kuby nie skąpi środków. Wyposażenia tamtejszych laboratoriów mogą pozazdrościć najbardziej nawet zaawansowane technologicznie ośrodki badawcze w Europie i USA. CIGB dysponuje zakupionymi w Japonii najwyższej jakości mikroskopami oraz sprzętem do oczyszczania białek, wirówkami o prędkości 10.000 obr./min, fermentatorami na dużą skalę ze sprzętem do dalszego przetwarzania, jonowymi spektrometrami masowymi, spektrometrami ultrafioletowymi w podczerwieni, sprzętem do elektroforezy, licznikami gamma, syntezatorami DNA oraz najnowocześniejszymi maszynami suszącymi i mielącymi. Wizytujący CIGB goście z zagranicy mogą m. in. obserwować mikroskopię elektronową o wysokiej rozdzielczości oraz pracę sekwencerów DNA i asemblerów oligonukleotydowych.

W drugiej połowie lat 80. XX wieku badaniami prowadzonymi w CIGB zainteresowały się Chiny, dynamicznie rozwijające wówczas własne technologie. Powstała kubańsko – chińska spółka joint venture „Changchun Heber Biological Technology Co. Ltd.”, która opatentowała produkt leczniczy nazwany Interferon Alfa 2b HR. Wiele krajów w Ameryce Łacińskiej stosowało go do leczenia wirusa denga typu 2 oraz epidemii krwotocznego zapalenia spojówek, z pozytywnymi wynikami w obu przypadkach. Obecnie Interferon Alfa 2b HR, w kombinacji z innymi lekami, prawdopodobnie został zastosowany w leczeniu pacjentów dotkniętych koronawirusem w chińskim Wuhan.

Dr Luis Herrera, naukowiec z CIGB, wskazał w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika „El Pais”, że rekombinowany ludzki Interferon Alfa 2b HR używany jest w celu wytworzenia przeciwciała zakłócającego namnażanie się wirusa. „Jest to naturalny związek, którego funkcja ma na celu stworzenie mechanizmu hamowania na pierwszym poziomie reakcji organizmu”. Ze względu na udowodnioną skuteczność w zwalczaniu różnych wirusów o podobnych cechach oraz duży potencjał leku, jak idzie o poprawę wydolności oddechowej u pacjentów zakażonych wirusem, Interferon Alfa 2b HR znalazł się w centrum zainteresowania wielu krajów walczących z rozprzestrzenianiem się Covid-19. Do czwartku 26 marca CIGB otrzymało ponad 45 wniosków z różnych krajów z prośbą o dostawę tego leku.

Chińczycy oficjalnie nie informują jakich konkretnie narzędzi – poza przymusowymi kwarantannami - użyli do zdławienia w swoim kraju epidemii koronawirusa. Naukowcy ze School of Life Sciences w Beijing University i Instytutu Pasteura w Szanghaju odkryli ponoć, że wirus ewoluował do dwóch głównych linii nazwanych „L” i „S”. Starszy „typ S” wydaje się być łagodniejszy i mniej zaraźliwy, a „typ L”, który pojawił się później, szybko się rozprzestrzenia i obecnie stanowi około 70 procent przypadków zachorowań. Można to odebrać jako przekaz dla świata, że Chiny dotknął typ wirusa łagodniejszego, co pozwoliło stosunkowo szybko opanować sytuację w Wuhan. Bo tak się złożyło, że Pekin, Szanghaj oraz inne wielkie miasta w Chinach zbytnio nie odczuły skutków epidemii.

Pekin i Szanghaj – czyste?

Nie sposób doszukać się w Internecie informacji o liczbie zakażeń koronawirusem w Pekinie i Szanghaju. Ezra Cheung, dziennikarz New York Timesa i CNN, napisał na Twitterze 14 lutego, że władze Szanghaju podjęły decyzję o zamknięciu miasta. Powodem miał być koronawirus z… Chin. Informacja została opieczętowana, a kilka minut po publikacji post dziennikarza został usunięty. Jego konto na Twitterze również zniknęło z serwisu. Dlaczego zdecydowano się na zastosowanie tak radykalnej cenzury wobec dziennikarza jednego z najbardziej prestiżowych dzienników na świecie? Któż to wie poza Chińczykami?

Ale może to oznacza, że epidemia Covid-19 dotknęła jedynie miasto Wuhan i okolice. Sytuację opanowano, odcinając 11-milionową metropolię od świata. Czy było to jedyne narzędzie użyte tam w walce z Covid-19? Tak twierdzą władze Chin. To oczywiście prawdopodobne, ale równie prawdopodobna jest coraz głośniej artykułowana przez media teza, jakoby Chiny opracowały skuteczny lek przeciwko koronawirusowi i użyły go w Wuhan, ale z pobudek czysto ekonomicznych kryją się z tym przed światem, czekając aż Europa, a przede wszystkim USA „wykrwawią się” ekonomicznie. Biorąc pod uwagę chińską przebiegłość, niepohamowany pęd do dominacji oraz specyficzną mentalność jest to prawdopodobne.

Już pod koniec lutego doktor Zhong Nanshan, nazywany w Chinach „bohaterem SARS”, stwierdził podczas konferencji prasowej, że epidemia wirusa SARS-CoV-2 powinna zostać opanowana w Państwie Środka do końca kwietnia. Dr Zhong Nanshan to jeden z najbardziej uznanych w Chinach ekspertów od chorób układu oddechowego. Jego efektywne działania podczas epidemii SARS zapewniły mu wyjątkowy szacunek, dlatego podczas pandemii koronawirusa publiczne wystąpienia tego lekarza odbierane są w ojczyźnie z wielką uwagą.

Okazuje się, że dr Zhong Nanshan albo jest geniuszem, albo wręcz jasnowidzem, bo faktycznie Chiny zdołały opanować pandemię, i to znacznie wcześniej, niż wieszczył słynny lekarz. W Wuhan już pod koniec marca zamknięto ostatni szpital polowy, a władze zezwoliły na uruchomienie części przedsiębiorstw. Fakty są takie, że 99 proc. nowych przypadków Covid-19 w Chinach (mniej więcej 20-30 dziennie), to zakażenia przywleczone z zagranicy. Zastanawiające jest to, że według SERMO, największej międzynarodowej firmy świadczącej usługi z zakresu badań opinii publicznej dla sektora medycznego oraz największej platformy społecznej przeznaczonej dla lekarzy, tylko 50 proc. lekarzy Chinach spodziewa się ponownego wybuchu epidemii wywołanej przez Covid-19, podczas gdy odmiennego zdania jest 83 proc. lekarzy na świecie i aż 90 proc. medyków w USA.

Chiny normalnieją

Życie w Chinach błyskawicznie wraca do normalności, produkcja ruszyła pełną parą. W miniony poniedziałek media poinformowały o utworzeniu mostu powietrznego pomiędzy Chinami a Polską. Lista dostarczanych artykułów jest bogata. Tymczasem Europa ciągle zmaga się z koronawirusem i na razie nie widać końca, choć we Włoszech liczba zgonów zaczyna maleć. W sobotę 4 kwietnia odnotowano 681 śmiertelnych przypadków, to o 86 mniej niż w piątek. Był to wynik najniższy od niemal dwóch tygodni. Jeszcze tydzień temu dzienna liczba zgonów wynosiła około tysiąc. W dniu 4 kwietnia z OIOM-ów zwolniono aż 70 osób, co nie zdarzyło się od początku epidemii. W poprzednim tygodniu coraz mniej pacjentów trafiało też na intensywną terapię. Spadł również wyraźnie dzienny wzrost liczby nowych infekcji. Eksperci przewidują, że ta tendencja się utrzyma.

W Lombardii, ognisku zarazy, włoskich lekarzy wspiera ponad 50-osobowa brygada medyków z Kuby – wirusologów, pulmonologów i kardiologów – wzmocniona personelem pielęgniarskim doświadczonym w zwalczaniu epidemii. Czy Kubańczycy stosują we Włoszech wyprodukowany na wyspie Interferon Alfa 2b HR, który w kombinacji z innymi lekami został mógł zostać użyty w Chinach? Tego nie wiemy, bo media na ten temat milczą. Platforma SERMO dąży do scentralizowania dynamicznej bazy danych i systematycznego publikowania wyników badań nad Covid-19 prowadzonych przez ponad 6200 naukowców w 30 państwach. Wynika z nich, że najczęściej przepisywane są trzy leki: leki przeciwbólowe (56 proc.), azytromycyna (antybiotyk makrolidowy, pochodna popularnej kiedyś erytromycyny, 41 proc.) oraz hydroksychlorochina (organiczny związek chemiczny, pochodna chlorochiny wykazująca działanie przeciwmalaryczne, przeciwbólowe i przeciwzapalne, 33 proc.).

Jednak w opinii ekspertów przeważa teza, jakoby najskuteczniejsza była hydroksychlorochina. Procentowy udział stosowania tego leku wśród lekarzy zajmujących się leczeniem Covid-19 w różnych państwach wygląda według SERMO następująco: Hiszpania 72 proc., Włochy 49 proc., Brazylia 41 proc., Meksyk 39 proc., Francja 28 proc., Stany Zjednoczone 23 proc., Niemcy 17 proc., Kanada 16 proc., Wielka Brytania 13 proc., Japonia 7 proc. Kogo w tym gronie brakuje? Lekarzy chińskich. Bardzo dziwne, że zestawienie sporządzone przez największą platformę społeczną przeznaczoną dla lekarzy, docierającą do 1,3 mln pracowników medycznych w 150 krajach, nie uwzględnia sposobu leczenia koronawirusa stosowanego przez lekarzy w Chinach, mateczniku pandemii. Zastanawia również niewielki (7 proc.) udział w stosowaniu hydroksychlorochiny przez lekarzy japońskich. Może dlatego, że 10 marca Kojima Toshifumi, wiceminister zdrowia, pracy i opieki społecznej Japonii, po spotkaniu z Miguelem Ramirezem, ambasadorem Kuby w tym kraju, potwierdził zainteresowanie japońskiego rządu ścisłą współpracą z Kubą w dziedzinie zdrowia, szczególnie na obszarze walki z Covid-19 przy użyciu specyfiku Interferon Alfa 2b HR.

Czy mają ten lek?

Opierając się głównie na faktach i wypływających z nich wnioskach, pytanie, czy Chińczycy faktycznie są już w posiadaniu leku na koronawirusa i z sobie tylko znanych powodów ukrywają to przed światem, wydaje się zasadne. Niestety, nigdy nie otrzymamy na nie odpowiedzi, ponieważ z tego kraju wypływają jedynie informacje kontrolowane przez rząd. W dobie globalnego szaleństwa spowodowanego pandemią nie wolno jednakowoż zapominać o ekonomii. Zapoczątkowana w kwietniu ubiegłego roku przez USA wojna handlowa czy też walutowa z Chinami ma tylko jeden cel: utrzymanie hegemonii amerykańskiej waluty w międzynarodowym systemie monetarnym. Chińczykom to się bardzo nie podoba, ponieważ Pekin byłby zmuszony do obniżenia swojej olbrzymiej nadwyżki handlowej, odpowiadającej niemal połowie deficytu handlowego Stanów Zjednoczonych ogółem, wynoszącego około 500 mld USD.

W tej sytuacji zapewne rząd ChRL, ze skrywanym zadowoleniem, spogląda za ocean, gdzie w ciągu ostatnich dwóch tygodni wnioski o zasiłek dla bezrobotnych złożyło blisko 10 mln Amerykanów. To 3 proc. całej amerykańskiej populacji oraz ponad 6 proc. zatrudnionych na koniec lutego. Tym samym, co piętnasta osoba w USA już straciła pracę. Tak czy owak, demolowanie gospodarek amerykańskiej i europejskiej przez Covid-19 to dla dążących do gospodarczej hegemonii Chin Ludowych prawdziwa manna z nieba, a dla nękanych od ponad pół wieku przez amerykańskie embargo Kubańczyków coś w rodzaju dziejowej sprawiedliwości. W kwietniu 2012 r. rządy Chin i Kuby podpisały w Pekinie osiem umów i porozumień o współpracy dwustronnej. Chiński Bank Rozwoju udzielił stronie kubańskiej wysokich kredytów, m. in. na rozwój – uwaga! – służby zdrowia oraz naukowych ośrodków badawczych na wyspie. Spora część pożyczek jest nieoprocentowana. W komunikacie opublikowanym po podpisaniu dokumentów nie podano więcej szczegółów.

Czy to kubański Interferon Alfa 2b HR w kombinacji z innymi lekami pozwolił zwalczyć pandemię koronawirusa w Wuhan? Chińskie władze milczą, kubańskie również. Klasyczne „nie potwierdzam i nie zaprzeczam”. Tak czy owak, po zaskakująco szybkim opanowaniu sytuacji w Państwie Środka można mieć nadzieję, że już wkrótce koronawirus zniknie tak szybko jak się pojawił. Natomiast już dzisiaj można być pewnym, że z pandemii zwycięsko wyjdą jedynie Chiny Ludowe. A prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump już się wścieka....

Wróć