Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Choremu biada...

23-05-2018 21:27 | Autor: Tadeusz Porębski
Miłościwie nam panujący najwidoczniej zapomnieli, że potężny wyż demograficzny z czasów powojennych wszedł w wiek emerytalny. Dodatkowym problemem jest to, że z ciężkimi chorobami borykają się dzisiaj nie tylko osoby w podeszłym wieku. Zapadają na nie także ludzie młodzi.

Nie przypominam sobie, by w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, czy osiemdziesiątych w gronie moich rówieśników znajdowali się koledzy z nadciśnieniem tętniczym, chorobą wieńcową, bądź cukrzycą. Nie przypominam sobie, by w tych latach ktokolwiek z moich znajomych zmarł na udar, wylew krwi do mózgu lub zawał serca. Jeśli o mnie chodzi, to do ukończenia pięćdziesiątego piątego roku życia o ciśnieniu wiedziałem tyle, że ono jest w oponie samochodowej.

Dzisiaj trzydziestoletni młodzian z górnym ciśnieniem krwi na poziomie 200 mm Hg wcale nie jest przypadkiem rzadkim. Dla niezorientowanych – prawidłowe ciśnienie dla wieku średniego to 120–80 mm Hg. Aż 3 miliony Polaków nie ma bladego pojęcia, że choruje na nadciśnienie tętnicze, a to jest główna przyczyna przedwczesnych zgonów. Długoletnie bagatelizowanie tej podstępnej choroby to niechybny zawał serca, udar niedokrwienny lub wylew krwi do mózgu. Równie podstępna jest cukrzyca, nazywana przez lekarzy cichym zabójcą. Nadmierna senność, wzmożony apetyt połączony z ciągłym pragnieniem, to początkowe jej objawy. Konsekwencje nieleczenia tej niebywale niebezpiecznej choroby są bardzo poważne – m. in. hipoglikemia, zespół stopy cukrzycowej, retinopatia cukrzycowa (problemy ze wzrokiem), zawał serca i udar. Cukrzycę najłatwiej można zdiagnozować poprzez przeprowadzenie badania stężenia glukozy we krwi żylnej. Pobierana jest ona po upływie minimum 8 godzin od chwili spożycia ostatniego posiłku.

Rak prostaty jest już trzecią przyczyną zgonów. Powyżej trzydziestego roku życia prawie u każdego mężczyzny prostata zaczyna się rozrastać, co może prowadzić do problemów z oddawaniem moczu – zmianie ulega siła strumienia moczu, wydłuża się czas jego oddawania lub nietrzymanie. Nie wolno lekceważyć tego rodzaju objawów, bo może to być oznaka na przykład raka prostaty. Lekarze zalecają, by każdy mężczyzna po czterdziestce wykonał oznaczenie markera PSA w krwi i poddał się badaniu organoleptycznemu przez lekarza urologa. Przeciętny Polak nadal żyje krócej niż przeciętny Europejczyk z Zachodu. Przyczyną jest wrodzony wstręt do korzystania z badań i programów profilaktycznych, nieumiejętność korzystania z nich, ale także problemy z szybkim dostępem do lekarzy specjalistów. programów profilaktycznych.

Coraz straszniejsze żniwo zbiera rak. Już prawie trzy miliony Polaków cierpi na choroby nowotworowe i liczba chorych z roku na rok wzrasta. Państwo nie jest w stanie zapewnić im szybkiej pomocy medycznej, bowiem NFZ nadal limituje leczenie nowotworów. W wielu krajach rozwiniętych uznano, że skuteczność zwalczania nowotworów złośliwych jest ważnym wskaźnikiem postępu cywilizacyjnego. Polski rząd zgodził się z taką tezą i swego czasu opracował Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych 2006–2015. Tyle że nie poszły za tym stosowne do potrzeb pieniądze. Jednym z głównych celów działań w krajach UE jest dostępność metod wczesnej diagnostyki. To klucz do sukcesu, bo np. wcześnie wykryty dzięki profilaktycznym badaniom USG nowotwór nerki może być całkowicie uleczalny. Polacy mają bardzo utrudniony dostęp do profilaktyki, jak również do leczenia. Coraz częściej pojawiają się głosy, że jest to hańba i dla państwa, i dla elit politycznych nim rządzących. Rak stał się chorobą cywilizacyjną, więc walka z nim powinna być absolutnym priorytetem dla rządu. Żyjemy w coraz bardziej zatrutym środowisku i jesteśmy chodzącymi filtrami. Oddychając, pijąc, jedząc – przepuszczamy przez siebie tysiące toksycznych substancji. W ciągu jednego dnia mamy kontakt z około 50 tysiącami cząsteczek, które potencjalnie mogą doprowadzić do zmian w genomie i wywołać raka.

Najgorsze jest to, że opinia publiczna w ogóle nie ma pojęcia, w jaki sposób zapadają ostateczne decyzje o refundacji leków hamujących postęp chorób nowotworowych. Ponoć używa się do tego celu skomplikowanych algorytmów, opartych m. in. na wysokości produktu krajowego brutto. Organ administracyjny można wydać zgodę na refundowanie określonego leku, jeśli jego wartość nie przekracza trzykrotnej wartości PKB. Przyjęto wzorzec stosowany w krajach Europy Zachodniej, nie biorąc pod uwagę, że produkt krajowy na Zachodzie jest wielokrotnie wyższy od polskiego. Takie myślenie powoduje odcięcie od możliwości refundowania wielu leków ratujących życie pacjentów. Najwyższy czas, aby zażądać szczegółowych informacji o rzeczywistych kosztach leczenia chorób nowotworowych. Powinniśmy również posiąść pełną wiedzę o kosztach obsługi samego NFZ oraz zapoczątkować ogólnonarodową debatę o racjonalności ponoszonych przez nas wydatków na rzecz funkcjonowania tej instytucji.

Państwo polskie musi zapewnić chorym na raka nie standardowy, lecz najwyższy komfort opieki. Tasiemcowe kolejki w poradniach onkologicznych są wielką porażką obecnego systemu. Pacjent dotknięty tą straszną chorobą NIE MOŻE czekać tygodniami na konsultację, ponieważ tylko w ciągu miesiąca guz może podwoić masę i pojawią się przerzuty. Rząd musi znaleźć środki na walkę z rakiem w odpowiedniej wysokości. I to szybko. Ponoć w budżecie państwa jest bardzo dużo pieniędzy, tak przynajmniej twierdzi premier Mateusz Morawiecki. Może więc ciachnąć kilka miliardów z rozbuchanego budżetu MON i przesunąć je do Ministerstwa Zdrowia, bo w razie ewentualnego konfliktu z Rosją i tak nic nie jest nas w stanie obronić. Nawet zakupiony za gigantyczne pieniądze amerykański system obronny "Patriot". Nasi wschodni sąsiedzi testowali ostatnio ważącą 100 ton i mającą zasięg około 10 tys. km rakietę RS 28 Sarmat. Może ona przenosić 16 głowic jądrowych i w ciągu kilkunastu sekund przyspieszyć do 20 tys. km/godz. niszcząc terytorium wielkości Francji.

Teraz o największych problemach zdrowotnych Polaków i o naszych lekarzach. Największym problemem Polaków w 2017 r. była depresja. Warto zauważyć, że z roku na rok rośnie liczba ludzi dotkniętych tym problemem. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) aż 350 milionów ludzi na świecie cierpi na depresję, a każdego roku liczba ta się zwiększa. Okazuje się, że depresją dotknięty jest już co 10 Polak, a tylko połowa otrzymuje fachową pomoc medyczną. I tu jak wyżej – chroniczny brak pieniędzy na rozwój programów profilaktycznych i leczenie psychiatryczne bądź poradnictwo psychologiczne. Pacjent pozostaje sam ze swoją siedzącą mu w głowie dolegliwością.

Drugim w kolejności problemem zdrowotnym są bóle kręgosłupa. Stały się one zmorą naszych czasów. Zgodnie z badaniami, co czwarta osoba zmaga się z nimi niemal codziennie. Dotyczy to nie tylko osób starszych i w średnim wieku, ale również młodzieży. Lista dolegliwości spowodowanych problemami z kręgosłupem jest bardzo długa. Ból karku, krzyża albo powtarzający się przez długi czas ból innej, odległej od kręgosłupa części ciała, migrena i zawroty głowy, mrowienie lub drętwienie palców u rąk i stóp potrafią wytrącić z normalnego życia. Najczęstszą przyczyną zespołów bólowych są zmiany przeciążeniowo – zwyrodnieniowe kręgosłupa spowodowane „spłaszczeniem” dysków (krążków) międzykręgowych, które oddzielają od siebie sąsiadujące kręgi. Na skutek „zużycia” dysku (krążka) dochodzi do ocierania się stawów. Chrząstka stawowa staje się coraz cieńsza, powstają na niej rysy i nierówności. Organizm próbuje ją regenerować, jednak proces uszkodzenia stale postępuje. W konsekwencji wcześniej czy później w efekcie przerwania pierścienia włóknistego dochodzi do przemieszczenie jądra miażdżystego, potocznie nazywanego wysunięciem dysku. Powstała wypuklina może uciskać na rdzeń kręgowy lub korzenie nerwowe. Pojawia się ból uniemożliwiający poruszanie. O wiele silniejsze dolegliwości bólowe, połączone często z niedowładami, powoduje przepuklina jądra miażdżystego, tzw. wypadnięcie dysku.

Sam cierpię na schorzenie kręgosłupa i doskonale wiem, co to ból. Miałem już nawet skierowanie na operację, ale na moje szczęście trafiłem do prawdziwego cudotwórcy, który za pomocą specjalnych zabiegów i zastosowaniu klawipunktury, zwanej też klawiterapią, uwolnił mnie od bólu i postawił na nogi. Mój cudotwórca to pan Łukasz Michalak, wysoko wykwalifikowany fizykoterapeuta z 22. Wojskowego Szpitala Uzdrowiskowo – Rehabilitacyjnego w Ciechocinku. Zmagając się z problemami z kręgosłupem, wykonałem kawał dziennikarskiej roboty, by poznać najlepszych fachowców na tym obszarze polskiej medycyny. Centrum leczenia chorób kręgosłupa znajduje się dzisiaj we Wrocławiu, konkretnie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym, gdzie pracuje doc. Paweł Tabakow, neurochirurg, o którym mówi cały świat. W Polsce jest o nim stosunkowo cicho. Ten gość wykonuje najcięższe i najtrudniejsze operacje, bo medyczna klasyka go po prostu nudzi. Drugi spec, dr hab. nauk med. Bogdan Czapiga, szefuje klinicznemu oddziałowi neurochirurgicznemu w 4. Szpitalu Wojskowym i Poliklinice we Wrocławiu. To najlepsi z najlepszych, jak idzie o problemy z kręgosłupem. Może Czytelnikom Passy przyda się taka wiedza.

Wróć