Nauka w trybie stacjonarnym od poniedziałku do czwartku, skrócenie czasu zajęć do godz. 18.00, duże wykłady w trybie zdalnym – to z kolei niektóre rozważane przez Uniwersytet Jagielloński sposoby oszczędności w związku z możliwą 700-procentową podwyżką cen za prąd. Sytuacja jest tragiczna – szczególnie kierunki techniczne i biologiczno-chemiczne „zużywają” duże ilości energii. Ministerstwo Edukacji zapewnia, że przygotowuje ustawę zamrażającą ceny dla instytucji naukowych, ale uczelnie i tak przygotowują się do ograniczenia swojej działalności.
Szturm na akademiki
Pogarsza się także sytuacja ekonomiczna studentów i doktorantów. Miejsca w akademikach cieszyły się większym niż wcześniej zainteresowaniem, bo ceny w nich nie wzrosły tak bardzo jak w kwaterach prywatnych.
W sobotę podczas inauguracji roku akademickiego w Uniwersytecie Rzeszowskim minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek powiedział, że obecnie najważniejszym jego zadaniem jest "stanie po stronie uniwersytetów i zredukowanie absurdalnych cen energii, proponowanych na przyszły rok". To jednak pieśń przyszłości, bowiem dotychczas nie zadbano o ochronę jednostek naukowych i muszą zmagać się z podwyżkami energii, które wpłyną na jakość badań oraz dydaktyki. Na razie projekt ma być na etapie „uzgodnień międzyresortowych”.
Z informacji zebranych wcześniej przez PAP wynika, że opłaty za energię mają wzrosnąć w kolejnych miesiącach na uczelniach i w instytutach PAN od kilkudziesięciu do kilkuset procent. Wiceprezes Polskiej Akademii Nauk prof. Romuald Zabielski ocenił w ubiegłym tygodniu, że w obliczu cen energii sytuacja instytutów PAN jest kryzysowa.
Sytuacja jest kryzysowa
Profesor Zabielski jest również pracownikiem Centrum Medycyny Translacyjnej położonej na Ursynowie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. W krytycznym tonie określił przygotowanie instytucji naukowych do kryzysu energetycznego.
Prof. Zabielski podkreślił, że sytuacja jest różna w zależności od profilu instytutu.
- Instytuty zajmujące się doświadczeniami (tj. instytuty z dziedzin nauk biologicznych, rolniczych, medycznych i technicznych) lub posiadające zwierzętarnie, szklarnie, aparaturę analityczną lub diagnostyczną, która musi być ciągle uruchomiona, są w gorszej sytuacji, niż te prowadzące badania bez udziału rozbudowanej infrastruktury naukowej, bo zużywają zdecydowanie więcej energii – wyjaśnia profesor Zabielski.
Według wiceprezesa PAN konieczna jest natychmiastowa pomoc finansowa.
-W innym przypadku instytuty staną na krawędzi bankructwa lub będą musiały znacząco ograniczyć swoją działalność - zaznaczył naukowiec.
Dla przykładu Instytut Chemii Bioorganicznej PAN (ICHB PAN) w Poznaniu w 2021 r. wydał na energię elektryczną prawie 9,2 mln zł, w 2022 r. - 9,44 mln zł. Przyrost był niewielki ze względu na obniżenia stawki VAT-u. Według najnowszych ofert firm sprzedających energię elektryczną opłaty wyniosą w 2023 r. ok. 57 mln zł. Naukowcy rozważają bardzo różne warianty, łącznie z częściowym zawieszeniem działalności na jakiś czas. Jeśli spóźniona pomoc rządu nie nadejdzie szybko, może to oznaczać załamanie polskiej nauki i jej izolację na arenie międzynarodowej. A przykład Rosji pokazuje dobitnie, że imperiami są teraz kraje wysoko rozwinięte (z inwestycjami w technologię i naukę), a nie te posiadające kopalnie czy platformy wiertnicze.