Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Brawo ja!

28-09-2016 21:49 | Autor: Mirosław Miroński
Ten okrzyk wyrażający samozachwyt autora prześladuje wielu użytkowników telewizji, radia i innych mediów. Słyszymy go w wielu reklamach już od jakiegoś czasu. Ich początek zbiega się w czasie z sukcesami męskiej reprezentacji siatkarskiej. Jak wiadomo, nasi dzielni chłopcy rozbudzili w nas, kibicach uzasadnione nadzieje, które jednak nie przełożyły się na olimpijskie medale. Po raz czwarty z rzędu polscy siatkarze, prowadzeni ostatnio przez Stephane Antigę, odpadli w ćwierćfinałach igrzysk. Mistrzowie świata wrócili do kraju pokonani.

Niektórzy obserwatorzy wydarzeń sportowych przypisują to tajemniczej klątwie ćwierćfinałów. Być może, coś takiego jest przyczyną nieszczęść. Są jednak drużyny odporne na podobne paranormalne zjawiska. Na osłodę porażki pozostały przegranym zawodnikom profity z reklam. Między innymi z tych, w których tak ochoczo wykrzykiwali – Brawo ja!

Właściwie nie do końca wiadomo czemu taki okrzyk w reklamie ma służyć ani co to zawołanie oznacza? Czy jako konsumenci powinniśmy mieć respekt dla pomysłowości i przedsiębiorczości autora? A może mamy okazać się równie zaradni jak on i natychmiast popędzić na zakupy lub zamówić oferowaną w reklamie usługę. Czy jednak autorzy owej reklamy nie zapędzają się za daleko, traktując Polaków jak bezmózgowców? Czy sugerując nam, że wartość człowieka określa miara umów zawartych z operatorem telefonii komórkowej nie przejawiają nadmiaru buty wobec klienta? To, że jesteśmy odbiorcami, nie oznacza że musimy korzystać z „dobrodziejstw” oferowanych nam przez producenta, czy świadczeniodawcę biernie i bezkrytycznie.

Nieprzemyślane reklamy wskazują, że jesteśmy postrzegani przez ich twórców, jako bezosobowy „target” a nie, jako świadomi swoich praw obywatele. Skoro tak, to nie powinno nas dziwić, że poziom przekazu pozostaje niski, bo najwidoczniej ich autorzy dostosowują je do poziomu wyobrażanego sobie przez nich odbiorcy.

Czy polscy siatkarze, oraz inni znani sportowcy, ludzie ze świata kultury i sztuki, luminarze naszego życia nie dostrzegają faktu, że uczestniczą w marnym przedsięwzięciu? Czy krótkotrwała i szybko przemijająca popularność przewróciła im na tyle w głowach, że nie zauważają iż uczestniczą w kiepskim widowisku? Być może, użyczając swojego wizerunku do reklam, powinni domagać się, aby ich poziom był wyższy. Wyższy niż to, co ostatnio zalewa nasze media.

Może zamiast tego więcej czasu należało poświęcić na treningi? Może przyniosłoby to lepsze efekty, cenniejsze trofea niż doraźne zyski finansowe? Jako widzowie, fani siatkówki chętniej obejrzelibyśmy was panowie siatkarze w roli triumfatorów igrzysk niż w marnych reklamach, które większość z nas natychmiast wyłącza.

Reklama to ważna dziedzina gospodarki, przynosząca ogromne zyski, szybko się rozwija na całym świecie. Również rynek reklamowy w Polsce, dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej, wykazuje dynamiczny wzrost. Według danych z trzeciego kwartału ubiegłego roku wynosi on około 6,4 procenta, a wszystko wskazuje, że obecny rok będzie jeszcze lepszy.

Zdecydowanym faworytem, jeśli chodzi o reklamowy biznes, jest oczywiście telewizja. Trafiło do niej (od stycznia do września br.) 2,79 mld zł z tytułu nakładów marketingowych, czyli o 4,2 proc. więcej niż w poprzednim roku, a przychody stacji ze sprzedaży spotów wzrosły (po trzech kwartałach br.) o 5,1 proc.

Liderem wśród reklamodawców jest branża farmaceutyczna (wzrost w skali roku o 47 mln zł) i producenci żywności, których nakłady na reklamę wzrosły o prawie 30 mln zł, czyli 7,3 proc. Nakłady podniosły również: sektory telekomunikacyjny, finansowy i handlowy. Wydatki reklamowe w internecie wzrosły o 9,6 proc.

Czy zatem, przy tak ogromnych pieniądzach, jako klienci możemy mieć jakiś wpływ na reklamodawców?

Oczywiście, że tak. Pilot do telewizora to ważne narzędzie w rękach świadomego klienta. Warto, aby twórcy reklam o tym pamiętali. My, klienci, możemy przecież ignorować towary i usługi reklamowane w sposób głupi lub zbyt nachalny. W ostateczności sięgniemy po skuteczniejszy środek, jakim jest bojkot obywatelski.

Gdyby reklamy były przyjemne w odbiorze, dowcipne, zapewne oglądalibyśmy je z większą uwagą i zainteresowaniem. Zamiast tego, stają się zmorą każdego z nas. Nie znam nikogo (poza ludźmi zawodowo związanymi z branżą reklamową), kto by je oglądał. Prawie wszyscy reagują na nie coraz ostrzej – zmieniają kanał telewizyjny, wychodzą z pomieszczenia z telewizorem czy radiem lub zajmują się w czasie reklamy czymś innym. Podobnie większość z nas reaguje na reklamy w internecie.

Wróć