Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Bokserski triumf Warszawy

05-12-2018 22:06 | Autor: Krystian Rosiński
W piątkowy wieczór 30 listopada mokotowski OSiR przy ul. Niegocińskiej gościł galę boksu, podczas której zmierzyły się reprezentacje Warszawy i Manchesteru. Licznie zgromadzona publiczność mogła podziwiać nie tylko zmagania sportowe, ponieważ przerwy pomiędzy kolejnymi pojedynkami urozmaicił zespół taneczny As Belezas do Brasil. Wszystko to pod czujnym okiem gości honorowych – Mariana Kasprzyka i Jerzego Rybickiego, bokserskich mistrzów olimpijskich.

Chociaż początek zawodów przewidziany został na godzinę 19, pierwsi widzowie na trybunach pojawili się już półtorej godziny wcześniej. Z myślą o nich organizator przygotował trzy walki sparingowe. Na szczególny doping podczas jednej z nich mógł liczyć reprezentant Legii Warszawa. Kibice musieli zawodnikowi dodać skrzydeł, gdyż ze swojej walki wyszedł zwycięsko i  pokonał na punkty swojego przeciwnika. Największe oklaski zebrali jednak uczestnicy ostatniego pojedynku towarzyskiego, czyli chłopcy w  wadze do 40 kilogramów. Po nich na ring wszedł spiker i  zaprosił reprezentantów Warszawy i Manchesteru.

W roli gospodarzy wystąpili Adrian Lewandowski (kat. 40 kg), Paweł Brach (54 kg), Damian Szczepański (60 kg), Bartłomiej Przybyła (60 kg), Arkadiusz Zakharyan (60 kg), Brayan Wudecki (65 kg), Karol Baran (69 kg) i  Mateusz Pyrzakowski (80 kg). Po stronie angielskiej natomiast walczyli Leo Lancaster (40 kg), Sam Schofield (54 kg), Jack Schofield (56 kg), Jake Coleman (60 kg), Jack Cooper (60 kg), Aaron Mann (65 kg), Ben Duncan (69 kg) i Jakub Straszewski (80 kg). System walk przewidziany został w sposób następujący: zawodnicy z tej samej kategorii wagowej walczyli ze sobą, zaś zwycięzca zdobywał dwa punkty dla swojej drużyny. Po każdym starciu uczestnicy otrzymywali pamiątkową statuetkę. Gośćmi honorowymi gali byli Marian Kasprzyk (złoty medalista IO z Tokio w roku 1964) i Jerzy Rybicki (złoty medalista IO z  Montrealu w roku 1976). Byli bokserzy obserwowali pojedynki swoich przyszłych następców z  miejsc ustawionych przed ringiem, tuż za plecami jednego z sędziów.

Po odśpiewaniu hymnów obu państw i wymianie upominków pomiędzy zawodnikami przyszedł czas na sportową ucztę! Pierwsze punkty zdobyli goście, Leo Lancaster jednogłośną decyzją sędziów pokonał na punkty swojego rywala. Gospodarze jednakże wzięli sprawy w swoje ręce i kolejno wygrali cztery pojedynki. Osiem punktów swojej drużynie zapewnili: Paweł Brach, Damian Szczepański, Bartłomiej Przybyła i  Arkadiusz Zakharyan. Sytuację dla gości próbował ratować Aaron Mann i zwyciężył w  swoim pojedynku. Ale w następnej walce sędziowie ogłosili triumf Karola Barana i było już wiadomo, że warszawiacy tego meczu nie przegrają. I nic nie zmieniła tutaj wygrana w  ostatniej walce Jakuba Straszewskiego, walczącego po stronie angielskiej. Ostateczny wynik to 10:6 dla polskiego teamu.

„Mam nadzieję, że zwyciężymy w tym meczu” – powiedział mi jeden z  reprezentantów gospodarzy przed rozpoczęciem walk i jak się okazało, los spojrzał przychylniejszym okiem na jego oczekiwania.

Pomiędzy czwartą a piątą walką spiker ogłosił krótką przerwę, podczas której poprosił na scenę polskich medalistów olimpijskich. Po krótkiej ceremonii Marian Kasprzyk i Jerzy Rybicki odebrali pamiątkowe pasy, które miały uprzyjemnić im ich pobyt na gali, a zgromadzonym na niej widzom przypomnieć o ich minionych sukcesach. Jeden z nich żartobliwie stwierdził, że jest to pierwszy pas, jaki otrzymał w swoim życiu, bowiem dotychczas dostawał „wyłącznie” medale. Przed wznowieniem walk przed ring wyszły dziewczęta z zespołu As Belezas do Brasil, które zatańczyły rozgrzewającą sambę. Ten sam zespół pożegnał również kibiców po turnieju, tym razem już z wysokości ringu. Impreza nie odstawała poziomem od dużych gal.

Uwagę należy również zwrócić na nienaganną organizację. Każdy element wieczoru był zaplanowany i przygotowany, wszystko toczyło się płynnie. Zarówno zawodnicy, jak i goście specjalni, mieli przygotowany osobny pokój, w którym mogli zjeść ciepły posiłek. Ponadto ring, bardzo dobrze oświetlony, był widoczny z każdego poziomu trybun. Hala sportowa OSiR-u zamieniła się na ten wieczór w prawdziwą bokserską arenę. Logistykę chwalili również sami sportowcy.

– Bardzo dobra organizacja imprezy – ocenił jeden z reprezentantów Warszawy. – Boksowałem na dużych galach i ta wcale poziomem od nich nie odstawała – dodał.

Gala wzbudziła duże zainteresowanie wśród mieszkańców stolicy, którzy zapełnili miejsca na widowni niemal w całości. Skoro boks potrafił wzbudzić takie zainteresowanie w andrzejkowy wieczór, to można być pewnym, że nie będzie to jego ostatnie słowo w hali OSiR-u. I słusznie, bowiem jest to bardzo przyjemny sposób spędzenia wolnego czasu, tym bardziej, że nie kosztuje ani złotówki.

Foto Marek Wiśniewski

Wróć