Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Auto autonomiczne

08-07-2020 21:18 | Autor: Mirosław Miroński
Niedawno obejrzałem uliczną wystawę poświęconą futurystycznym samochodom autonomicznym. Właściwie, słowo „obejrzeć” jest tu może nieco na wyrost. Po prostu, wpadło mi w oko to i owo z prezentowanych na ogrodzeniu Parku Łazienkowskiego fotografii. Przedstawiają one samochody niczym z literatury science fiction.

Na planszach umieszczone są slogany reklamujące poszczególne modele oraz opisy dotyczące zastosowań i przeznaczenia pojazdów. Wśród haseł dominują te o ochronie środowiska. Inne wskazują na łatwość parkowania dzięki zwrotności i elektronicznym dodatkom pozwalającym manewrować nawet w najbardziej zatłoczonych miejscach na ulicach miasta i poza nim. Czytelnikowi należy się wyjaśnienie, co to za samochody i dlaczego określane są mianem autonomicznych.

Otóż są to samochody bez kierowcy, czyli poruszające się autonomicznie, bez ingerencji żywego człowieka. Coś jak samochód zabawka kierowany zdalnie, ale bardziej inteligentny. Korzystające z nich osoby są więc przewożone jako pasażerowie. Nie ma w nich kierowcy, bo jest niepotrzebny. Zastępuje go system komputerów, odpowiednich oprogramowań i innych urządzeń pozwalających na zdalne prowadzenie, nawet w ulicznych korkach. Nie trzeba dodawać, że są to pojazdy elektryczne, nieemitujące spalin, a tym samym niezanieczyszczające powietrza atmosferycznego wokół nich.

Patrząc na fotogramy przedstawiające „odlotowe” samochody na płocie warszawskich Łazienek można odnieść wrażenie, że pochodzą one z jakiejś dalekiej przyszłości albo wręcz z kosmosu. Nic bardziej mylnego. Samochody elektryczne są już faktem, podobnie jak samochody autonomiczne. Tyle, że jeszcze nie w Polsce i nie w Warszawie. Tu jeszcze borykamy się z bardziej przyziemnymi problemami, choćby takimi, jak krzywe chodniki, dziurawe jezdnie, ścieki wpływające do Wisły, smog etc. Tak więc pojazdy elektryczne, które gdzie indziej jeżdżą po ziemi, tutaj poruszają się w większości w zbiorowej wyobraźni. Tym bardziej samochody autonomiczne. Jednak, żeby być sprawiedliwym, jaskółki sygnalizujące zmianę w tej kwestii już się pojawiają. Podobnie jak zapowiedzi nieuchronnego przestawienia całego taboru samochodowego z napędem spalinowym poruszającego się po naszych drogach na elektryczny. Kiedyś zobaczymy takie auta rzeczywiście jeżdżące po ulicach, a nie tylko na plakatach. Temu zagadnieniu za jakiś czas poświecę osobny felieton.

Wiele europejskich, azjatyckich i amerykańskich firm, w tym największe koncerny samochodowe, przestawia się z produkcji „spalinowców” na hybrydy albo pojazdy napędzane elektrycznie. Najwięksi potentaci dziedzinie motoryzacji wydają krocie na badania. To sprawia że futurystyczne trendy przybrały już formę prawdziwej rewolucji technicznej. Same chęci i deklaracje poszczególnych producentów to jednak wciąż za mało, żeby obecny rynek samochodowy nasycić pojazdami elektrycznymi i autonomicznymi. Na przeszkodzie stoi wiele trudności technicznych, organizacyjnych, i społecznych. Muszą się z nimi zmierzyć zarówno konstruktorzy, producenci i potencjalni użytkownicy.

Podstawowe problemy, to wciąż niewystarczający zasięg samochodów elektrycznych, brak odpowiedniej infrastruktury niezbędnej do ładowania akumulatorów oraz brak miejsc parkingowych. Wreszcie, dochodzą kwestie bezpieczeństwa oraz bariery psychologiczne. Trudno będzie przeciętnemu użytkownikowi powierzyć swoje życie i bliskich urządzeniu poruszającemu się samodzielnie w ruchu drogowym, choćby było najbardziej inteligentne. Tym bardziej, że każde urządzenie kiedyś może się popsuć. Co wtedy?

Patrząc z punktu widzenia mieszkańców miast, trudno znaleźć rozwiązania zaspokajające potrzeby komunikacyjne wszystkich, zadowalające producentów i użytkowników. Z pewnością dostrzeżemy tu rozbieżność interesów. Co więcej, miasta mają swoją specyfikę, położenie, ukształtowanie terenu, topografię etc. Trudno więc znaleźć dla każdego z nich uniwersalne rozwiązania. W jednych z pewnością sprawdzi się lepiej transport publiczny, zaś dla innych szansą mogą być samochody autonomiczne. Na razie trudno wyobrazić sobie, że będą one pełnić rolę podstawowego środka transportu. Z pewnością mogą sprawdzić się jako alternatywne pojazdy zastępujące taksówki czy nawet komunikację miejską: tramwaje, autobusy. Zwłaszcza tam, gdzie dojazd tych ostatnich byłby nieopłacalny. Małe ekonomiczne, autonomiczne autko to co innego.

Wróć