Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Auschwitz widziane 80 lat później...

17-06-2020 20:39 | Autor: Mirosław Miroński
„Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty. Jeśli są w transporcie Żydzi, to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące”. Takimi słowami SS-Hauptsturmführer Karl Fritzsch „przywitał” za czasów okupacji niemieckiej więźniów z pierwszego transportu do „Konzentrationslager Auschwitz”, czyli do katowni urządzonej w Oświęcimiu. Było to 14 czerwca 1940 roku. Mija właśnie 80 lat od tego wydarzenia.

Warto zauważyć, że Karl Fritzsch nie wspominał o tym, jakoby był to obóz nazistowski, a niemiecki. Termin „naziści” pojawił się w międzynarodowej debacie publicznej, dotyczącej II Wojny Światowej, dopiero po jej zakończeniu. To oni zostali obarczeni odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione przez Niemców na innych narodach.

Nasza historia jest poprzeplatana wydarzeniami tragicznymi. Są one w różny sposób oceniane, a ich wydźwięk moralny, społeczny i polityczny odżywa wraz z kolejnymi rocznicami. Można powiedzieć – tragiczna historia obfituje w tragiczne rocznice i trudno się temu dziwić. Co więcej, nawet rozglądając się dookoła, nie znajdziemy u innych aż tylu równie dramatycznych okoliczności, jak te które dotknęły nas, Polaków. Gdybyśmy byli Anglikami, moglibyśmy skwitować to stwierdzeniem „coincidence of circumstances”, co oznacza zbieg okoliczności. Tu, jednak nie chodzi tylko o przypadkowy zbieg okoliczności, a o świadomą politykę prowadzoną wobec nas przez bliższych i dalszych sąsiadów. Oczywiście, w skali dziejów nasza polityka wewnętrzna też odegrała rolę niebagatelną. Zresztą, często była ona kreowana przez dążące do osłabienia Rzeczypospolitej nieprzychylne nam albo wprost wrogie mocarstwa. Jej skutkiem były przegrane batalie, wojny, a w końcu rozbiory prowadzące do zniknięcia Polski z mapy Europy.

Nawet zwycięskie działania nie były właściwie wykorzystywane, jak choćby zwycięstwo sprzymierzonych wojsk pod wodzą Jagiełły nad zakonem krzyżackim pod Grunwaldem, czy wiktoria wiedeńska. Bitwa stoczona 12 września 1683 przez wojska polskie i cesarskie pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego z armią turecką, dowodzoną przez wezyra Kara Mustafę, odsunęła wprawdzie zagrożenie płynące ze strony Osmanów dla chrześcijańskiej Europy, ale nie zapobiegła temu, by ta sama Europa rękami Prus, Imperium Habsburgów oraz Imperium Rosyjskiego dokonała zaboru terytorium I Rzeczypospolitej, co stanowiło tylko preludium do kolejnych grabieżczych rozbiorów. A przecież od zwycięstwa nad Imperium Osmańskim minęło zaledwie 89 lat do pierwszej grabieży naszych ziem. To zaledwie długość życia jednego człowieka.

No cóż, z takimi właśnie realiami mieliśmy do czynienia i trudno mówić tu o zbiegach okoliczności. Raczej o niedostrzeganiu pewnych groźnych symptomów, które następnie przeobraziły się w fakty.

Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady przypadający 14 czerwca to tylko jedna z dat związanych z naszą historią. Choć Święto zostało ustanowione przez Sejm RP 8 czerwca 2006 r., w 66. rocznicę przybycia pierwszego transportu 728 Więźniów z Tarnowa do KL Auschwitz, niewielu rodaków o tym wie i pamięta. A szkoda, bo wprawdzie nie można żyć tylko przeszłością, ale warto znać własną historię. W niej bowiem zawiera się zapis dziejów, o których należy i trzeba pamiętać. To dzięki takim wydarzeniom, jak przytoczone powyżej, możemy zapobiegać podobnym tragediom w przyszłości. Przygotować się na to, co może nastąpić. Nawet na najczarniejsze scenariusze…

Żeby jednak nie zabrzmiało to zbyt katastroficznie, pozwolę sobie podzielić się z państwem następującą puentą: „Żyjmy teraźniejszością, pamiętając o tym, co było. Z historii można wiele się nauczyć. Wyciągajmy z niej właściwe wnioski.

Wróć