Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Akcja Wilanów – niedoszłe zbrodnie na cywilach

12-08-2020 21:21 | Autor: Piotr Celej
Przed Powstaniem Warszawskim masowe egzekucje na cywilach i aresztowania rodziły chęć odwetu. Jedną z takich operacji miała być Akcja Wilanów, w której powstańcy chcieli dokonać zbrodni na niemieckich kolonistach.

Sama idea akcji była wymierzona w mieszkających w Kępie Latoszkowej niemieckich osadników, którzy współpracowali z niemieckim okupantem, szpiegowali i donosili na Polaków, a także przyczynili się do aresztowania żołnierzy AK z pułku Garłuch i zamordowania żołnierzy Baszty wiosną 1943 roku. Prowadząc działania przygotowawcze, stwierdzono, że to właśnie Niemcy z Kępy Latoszkowej nadają się do działań odwetowych.

Batalion “Zośka” nie chce zabijać cywilów

Zemsta na cywilach budziła jednak wątpliwości natury moralnej. Na wieść o wytypowaniu do akcji batalionu Zośka, żołnierze protestowali. Nie chcieli brać udziału w akcji, podczas której mieli palić wieś i zabijać niewinnych ludzi. Dzięki interwencji Ryszarda Białousa - Jerzego w Komendzie Głównej Armii Krajowej, batalion miał wykonać tylko część bojową akcji. W książce Aleksandra Kamińskiego „Zośka i Parasol. Opowieść o niektórych ludziach i niektórych akcjach dwóch batalionów harcerskich” znajduje się opis przyczyn przeprowadzonej akcji pod Wilanowem:

Gdy na odprawie dowódców kompanii i plutonów batalionu „Zośka” odczytano rozkaz, zapanowała długa chwila ciszy.

„W lecie 1943 roku kilka zastępów szaroszeregowych z Mokotowa urządziło ćwiczenia w Lasach Kabackich, które stanowią wielki kompleks leśny. Jeden z tych zastępów zabłądził; po wielogodzinnym kluczeniu znalazł się wczesnym rankiem w jakiejś wsi, jak się potem okazało – w Kępie Latoszkowej pod Wilanowem, która była wsią w znacznej części obsadzoną przez kolonistów niemieckich. Wprawdzie gospodarz, którego pytali o drogę, był Polakiem, lecz okazał się zdrajcą. Gdy młodzi wypoczywali w jego obejściu, zawiadomił swych sąsiadów Niemców. Uzbrojeni koloniści zorganizowali obławę. Ucieczka nie powiodła się. Ścigani przez coraz liczniejszych Niemców i paru pomagających im sąsiadów Polaków, wyczerpani uprzednim całonocnym błądzeniem, nie uszli pogoni. Tylko troje znalazło ukrycie w zagrodach ludzi z polskim sumieniem, czterech natomiast chłopców zginęło okrutną śmiercią z rąk znęcających się nad nimi kolonistów. Przebrała się miara (…)

- Więc co to ma być? Mamy podpalić wieś?

- Nie podpalić, ale spalić.

Znów milczenie. Potem nowe pytanie:

- A chłopi?

- Jacy tam chłopi! Niemcy i gorsi od nich – zdrajcy. Rozkaz mówi wyraźnie: zniszczyć, wystrzelać. (...)”.

Wybawia go z kłopotliwej sytuacji dowódca batalionu – Jerzy. Informuje, że ma dokładne wiadomości o akcji i że „przewrażliwione sumienia” niepotrzebnie wyolbrzymiają niektóre fakty. Nie spalono całej wsi, tylko jej część. Nie „wymordowano w pień” ludności, lecz wykonując wyrok, rozstrzelano trzech mężczyzn – Polaków, z których dwóch było głównymi sprawcami nieszczęścia, oraz zgładzono dziewięciu volksdeutschów. To wszystko. (...)”.

Łącznie po stronie polskiej zaangażowanych zostało 76 osób pod dowództwem por. Władysława Miłosława Cieplaka ps. Giewont. Plan zakładał szturm z zaskoczenia wzdłuż pałacu w Wilanowie i odebranie Niemcom możliwości odbicia Kępy Latoszkowej.

Wszyscy uczestnicy akcji przybyli 26 IX 1943 oddzielnie do Wilanowa tramwajem. Okrężną drogą dotarli na godzinę 20:00 na zbiórkę na cmentarz, gdzie stacjonował dowódca akcji. Jako pierwsi miejsce koncentracji opuścili żołnierze z grupy Lotnicy. W drodze zostali oświetleni przez reflektory kolejki wąskotorowej, a w rejonie bramy pałacowej ostrzelani przez niemieckich lotników, idących z przeciwnej strony. Rozpoczęła się wymiana ognia, padło ranionych trzech żołnierzy polskiego państwa podziemnego. Partyzanci najpierw obrzucili pałacowy dziedziniec granatami typu filipinka, następnie zaś dokonali ostrzału z pistoletów maszynowych, na co odpowiedzieli ogniem Niemcy. Zostawiając rannych, polski oddział wycofał się. Chociaż pierwotnie zdobyto budynek gospodarczy tuż przy bramie pałacu, to utracono efekt zaskoczenia i akcja zaczęła wisieć na włosku. Panująca tej nocy ciemność potęgowała chaos – uczestnicy operacji wspominają, że problemem była widoczność – obie strony strzelały głównie “na oślep”. Również porażką skończyły się działania kolejnej grupy “Posterunek” – oddziałowi nie udało się wykorzystać zaskoczenia i podczas walki jego członkowie ponieśli straty.1

Umiarkowany sukces?

Około godziny 22:45 "Giewont" gwizdkiem daje sygnał do odwrotu, w czasie którego grupa „Antka z Woli” zostaje ostrzelana na terenie parku. Odwrót staje się coraz bardziej chaotyczny, wreszcie główny trzon sił składający się z grup: Posterunek I, Posterunek II, częściowo Strefy i Lotników pod dowództwem Krystyna Strzeleckiego „Zawała” dociera na miejsce przygotowanej przez „Sokoła” przeprawy przez Wisłę. Przy pomocy jednej barki i dwóch łodzi rybackich żołnierze przeprawili się na wschodni brzeg rzeki. Około godz. 2:00 wszyscy przeprawieni udali się do Radości, gdzie przygotowano dla nich meliny, z których będą wracali do domów w Warszawie.

Sam bilans akcji należy uznać za umiarkowanie pozytywny. Udało się osłonić atak Oddziału Specjalnego w Kępie Latoszkowej, zabito około dwunastu Niemców oraz zdobyto: pistolet maszynowy, sześć karabinów, cztery granaty, sześć hełmów, dwa magazynki oraz bagnet. W wyniku przeprowadzonej akcji odwetowej zlikwidowano kilkunastu najbardziej niebezpiecznych folksdojczów. Straty polskie w tej akcji wyniosły pięciu zabitych i siedmiu rannych. Chociaż ze współczesnego punktu widzenia mordowanie cywili jest niemoralne, to należy pamiętać, iż wcześniej ci sami cywile dokonali zbrodni na uciekających polskich żołnierzach. Dowództwo było chyba jednak niezbyt zadowolone z przebiegu akcji, a głównie z braku elementu zaskoczenia. Po akcji Wilanów nastąpiła reorganizacja batalionu. Giewont, został zdjęty z dowództwa 2. kompanii, a Antek z dowództwa II plutonu 1. kompanii. Kierownictwo po Antku objął Tadeusz Schiffers, a dowództwo 2. kompanii objął Andrzej Romocki.

Wróć