Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

80. rocznica urodzin Czesława Niemena

13-02-2019 20:24 | Autor: Wojciech Dąbrowski
Dla mnie Niemen to świętość. Od początku był moim idolem i mistrzem. Po jego przedwczesnej śmierci (to już 15 lat jak go nie ma!) napisałem spontanicznie: Czemu cieniu odjeżdżasz, dziwny ten świat opuszczając? Zechciał Bóg, byś grał w niebie. Tam się na muzyce znają.

Mam wszystkie płyty Niemena, łącznie z tymi, co nagrał dla CBS, pękaty album, w którym zbierałem jego zdjęcia, wycinki z prasy, recenzje, wywiady, kolekcję autografów. Jeździłem za nim na koncerty, od pierwszych występów z zespołem Niebiesko-Czarnych po eksperymenty z muzyką elektroniczną. Jako początkujący nauczyciel odtwarzałem na adapterze jego płyty podczas przerw, dzięki czemu zbierało się w mojej pracowni pół szkoły. Wielu uczniów dzięki Niemenowi zachwyciło się poezją Norwida. Organizując od lat swoje Spotkania z piosenką i Festiwale Piosenki Retro, cenię wielu polskich kompozytorów i wykonawców XX wieku, ale gdybym miał wybrać tylko jednego byłby to bezapelacyjnie Niemen.

Kiedy więc w ubiegły piątek (8 lutego), w Domu Kultury na Imielinie, odbył się koncert poświęcony wielkiemu artyście, nie mogło mnie tam nie być.

Szedłem, przyznaję, z duszą na ramieniu. Śpiewanie Niemena uważam nieomal za świętokradztwo. Nikt mu nie dorówna, był perfekcjonistą, wyprzedzał swoją epokę, wszelkie podróbki czy naśladownictwo z góry skazane są na niepowodzenie. Oburza mnie szarganie świętości, brak pokory i krytycyzmu. Mogę podać przykłady wykonań, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, choć zdarzają się wyjątki, jak rewelacyjny Filip Lato w ubiegłorocznej edycji telewizyjnego programu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Poprzeczka ustawiona jest wysoko. Trzeba dużo odwagi, ale przede wszystkim talentu, żeby zadaniu sprostać.

I oto na scenie DK Imielin pojawił się nieznany mi zespół Ambitus Trio. Wokalista z Sokołowa Podlaskiego, muzycy z Siedlec i Białej Podlaskiej. Nie słyszałem wcześniej ich nagrań, ba! nie wiedziałem nawet o ich istnieniu.

Zaczęli ostro. Jaki kolor wybrać chcesz? Czas jak rzeka, Nie wiem czy to warto…

Potem było coraz lepiej. Czy mnie jeszcze pamiętasz, Klęcząc przed tobą, Wiem, że nie wrócisz, Jednego serca, Nim przyjdzie wiosna, Stoję w oknie, Obok nas, Przyjdź w taką noc, Pod papugami, Wspomnienie. Poetycko i lirycznie, coś z muzyki teatralnej i filmowej, ale także bluesowo i rock&rollowo. Domek bez adresu, Baw się w Ciuciubabkę. Oczywiście Sen o Warszawie i Dziwny jest ten świat, nabierający w obecnych czasach szczególnej wymowy.

Trudne zadanie, ale wykonane perfekcyjnie! Zaskoczenie kompletne! Muzykom udało się zachować niepowtarzalny klimat piosenek Niemena i niczego nie uronić z ich nastroju. Sprawdzili się w ambitnym repertuarze, wydobyli wielkość kompozycji (inna rzecz, co to były za utwory!). Radosław Świderski ma naturalne predyspozycje głosowe, idealną barwę głosu, wschodni zaśpiew, nie musi niczego udawać, śpiewa tak, jak mu w duszy gra. Krzysztof Chromiński (aranżer i pianista) oraz Tomasz Rogalski (saksofon tenorowy) spisali się na medal. Aranżacja oszczędna, ale wystarczająca, żadnych udziwnień, dodatków, przekłamań. Czasem trochę brakowało mi perkusji i kontrabasu, bo wciąż mam w uszach wirtuozerię Czesława Małego Bartkowskiego i Helmuta Nadolskiego, ale to już moja fanaberia, bo jak coś jest dobre, to chce się mieć jeszcze więcej.

Koncert poprowadził i zapowiadał Paweł Brodowski, wieloletni redaktor naczelny Jazz Forum, co było znakomitym pomysłem. Sam też jest legendą, był kiedyś gitarzystą basowym zespołu Chochoły, potem grał w legendarnych Akwarelach, towarzyszących Niemenowi. Dzięki temu wspomnienia o wielkim artyście pochodziły z pierwszej ręki i były doskonałym uzupełnieniem muzycznej uczty.

Za wszystkie przeżycia tego wieczoru i wzruszenia dziękuję wam, panowie! Momentami, nie ukrywam, udało się wam wycisnąć mi trochę łez. Duże brawa za przypomnienie ulubionych utworów i ogromną pracę.

Czuło się, że Niemen był z nami. Ten wieczór na pewno by mu się podobał – podsumował Paweł Brodowski. I to chyba jest największy komplement.

Żałowałem tylko, że nikt z organizatorów nie pomyślał, żeby zaprosić na koncert w charakterze gościa Marka Gaszyńskiego, mieszkającego w pobliżu ursynowianina, autora tekstów wielu piosenek i książki „Czas jak rzeka” o Czesławie Niemenie.

Za dwa dni przypada 80. rocznica urodzin artysty, w styczniu minęła 15 rocznica jego śmierci (zmarł na Ursynowie). W Wasiliszkach, gdzie się urodził, obchodzą rocznicę jak wielkie święto. W Mińsku na Białorusi wydano z tej okazji rocznicowy album. Dobrze, że Ursynów o Nim nie zapomniał.

Utwór „Płonie stodoła na finał” rozgrzał wszystkich do czerwoności. Tak mogą płonąć Domy Kultury na Ursynowie każdego dnia.

Wróć